Badania nad przemocą domową przeprowadzone w Polsce (Sajkowska, 2001) dowiodły, że co drugie dziecko czuje się krzywdzone emocjonalnie przez swoich rodziców.
Dzieci odbierały w ten sposób takie zachowania, jak wyrażanie niezadowolenia rodziców z niespełnienia pokładanych w dziecku nadziei, wyzywanie i poniżanie, przeciążenie obowiązkami domowymi, nadmierna kontrola czy – najrzadziej – zaniedbanie. W opinii ankietowanych osób dorosłych największa część dzieci doświadcza zaniedbania (41%), zaś nieco mniejsza grupa – wyzywania i obrażania. To odwrócenie kolejności może świadczyć o tym, że dla znacznej części dorosłych wiele zachowań krzywdzących dziecko emocjonalnie zalicza się do zwykłych form relacji wewnątrz rodziny. Można wręcz zaryzykować tezę, że dorośli pamiętają głównie o tych formach przemocy emocjonalnej, które trudniej jest ukryć przed światem zewnętrznym
Zdaniem Bradshowa każdy z nas doświadczył przemocy emocjonalnej. Nasze masowe uzależnienia i przemoc są skutkiem tych doświadczeń w dzieciństwie.
Wszystkie dzieci mają potrzebę zależności, przytulania, adekwatnego do wieku traktowania, stymulacji, wyzwań itd. Gdy potrzeby zależności nie zostaną zaspokojone w odpowiednim czasie i we właściwej kolejności, energia, która daje osiąganie kolejnych stadiów rozwojowych, zostaje zablokowana i powstrzymuje rozwój emocjonalny. Człowiek staje się dorosłym z niezaspokojonym wewnętrznym dzieckiem.
Świadomość faktu, że nie zawsze postępowanie rodziców wobec dziecka jest pożądanym działaniem wychowawczym i może wyrządzać mu krzywdę, wciąż z trudem toruje sobie drogę w ludzkich umysłach. I o ile kwestia stosowania kar fizycznych – ze względu na swoją drastyczność – jest przedmiotem wielu dyskusji, to problematyka przemocy emocjonalnej pozostaje na dalszym planie.
Tymczasem, jak dowodzą badania, krzywdzenie emocjonalne w dzieciństwie może powodować wiele trudności emocjonalnych, poznawczych i behawioralnych, które trwają w późniejszych latach życia człowieka. Fakt stosowania wobec dziecka przemocy emocjonalnej okazuje się być lepszym predyktorem zaburzeń w rozwoju, niż częstość i natężenie przemocy fizycznej.
Przykładami takiego postępowania są: przedstawianie samych negatywnych alternatyw, systematyczne zrzucanie winy na dziecko , zniekształcanie rzeczywistości wypowiedziami typu: „Twój ojciec nie ma problemu z alkoholem, po prostu pracuje zbyt ciężko i jest zmęczony”, postawa nadopiekuńcza, napaści werbalne, a nawet szantaż emocjonalny np. nie kłóć się ze mną bo się rozchoruję.
Przemoc emocjonalną , najczęściej nieświadomie stosują „ toksyczni rodzice”
Termin ten został sformułowany prze terapeutkę rodzinną Susan Forward. W jej pojęciu (które tu przyjmiemy) oznacza ono rodzica, który w sposób trwały, ciągły wytwarza przez swoje zachowanie w dziecku negatywne emocje, obniżenie jego samooceny, poczucie braku, lęku itd.
Nie chodzi tu o pojedyncze zachowania rodziców. Rodzic też jest człowiekiem i nie jest w stanie być zawsze i wszędzie idealny. Ale jeśli wzór zachowania rodzica jest taki, że na przykład, przy każdej możliwej okazji powtarza dziecku, że nie jest wystarczająco dobre i idealne w tym, co robi lub rodzic nie jest przy dziecku wtedy, gdy ono go potrzebuje – to tworzy trwale negatywne emocje.
Toksyczny rodzic najczęściej zaprzecza temu, że coś jest nie tak, temu, że maltretuje dziecko psychicznie lub fizycznie, temu, że nie radząc sobie ze swoimi problemami „odreagowuje” je na dziecku. Nie ma w tym wiele premedytacji. (rozmowy.onet.pl., Spotkanie z psychologiem Joanną Heidtman)
Zaburzony rodzic w kontakcie z dzieckiem nie potrafi zapomnieć o własnych deficytach i na obecną relację przenosi problemy z dzieciństwa. W efekcie może się zdarzyć, że rywalizacja sprzed lat z własnymi rodzicami, czy rodzeństwem, jest kontynuowana w nierównym starciu z potomstwem. Rodzice rywalizujący z własnymi dziećmi dokładają starań, aby udowodnić im swoją wyższość. Dziecko uczy się, że w drażliwych obszarach ma być z definicji gorsze od rodzica. Jeżeli wbrew temu założeniu zacznie jednak odnosić sukcesy, wówczas doświadcza poczucia winy.
Problemem rodziców stosujących przemoc emocjonalną może być niezdolność do zaakceptowania frustracji, która towarzyszy odmowie ze strony dziecka. Wiąże się ona z głębokimi, żywymi lękami przed stratą – aby jej uniknąć są oni gotowi na dowolnie brutalne zachowania. Słowo „nie” w ustach dziecka jest sygnałem jego usamodzielnienia i budzi w nich intensywne emocje. Rodzice tacy mają zazwyczaj własną historię niepokoju i braku poczucia bezpieczeństwa. Doświadczenia z przeszłości nauczyły ich, że nie można nikomu ufać, więc nie ufają nawet własnym dzieciom. Sprawcy przemocy emocjonalnej tworzą na użytek otoczenia – w tym rodziny – swój nowy obraz, aby poradzić sobie z własną przeszłością i własnymi słabościami. Jest w nim to, czego w rzeczywistości brakuje, czyli siła i kontrola. Dążąc do utrzymania kontroli rodzice tacy przyznają sobie nadzwyczajne prawa do zaprowadzania porządku i rozdzielania kar. Karanie oznacza przejście do ofensywy, oznacza siłę i odporność, a jednocześnie wycisza lęk przed stratą.
Źródłem problemów może być także niska samoocena rodzica, któremu dorastające dziecko przypomina o słabościach i przemijaniu. Kobiety patrząc na swoje córki czują, że zaczynają się starzeć, zaś ich uroda więdnie. Pojawia się wtedy skłonność do poniżania córek przed mężami. Także dla mężczyzn rozwój męskości własnych synów może budzić poczucie zagrożenia.
Albo dla odmiany od dzieci wymagają oni spełnienia oczekiwań i rozliczają je z tego. Jakość rodziny jest wyznaczana w oparciu o wskaźniki określające „realizację planu”. W ten sposób odpowiedzialność za funkcjonowanie rodziny jest przeniesiona na dziecko, zaś rodzic rezerwuje dla siebie pozycję arbitra. Taki układ odbiera dziecku prawo do błędów, oraz zamienia dom w sklep, gdzie płaci się sukcesami za uczucia rodziców. To również rodzice chłodni – nie przytulają, nie mówią ciepłych słów, nie dają swojego czasu i uwagi, rodzice „ nieobecni” – żyją swoim życiem, w zasadzie nie znają swojego dziecka. Ten typ dysfunkcjonalności wydaje się w mniejszym lub większym zakresie zjawiskiem najczęstszym, choć jego skalę trudno oszacować.
Lista ewentualnych pomyłek i błędów jest tak długa, jak lista deficytów umiejętności wychowawczych rodziców, a zatem w pewnym sensie nieskończona (Wojcieszek K. A, 2005, s. 71).
Maria Kruk