Strona główna » Blog » Podróże z dziećmi- jak się przygotować?

Podróże z dziećmi- jak się przygotować?

 

1. DOPASUJ MIEJSCE/TRASĘ DO MOŻLIWOŚCI I / LUB ZAINTERESOWAŃ DZIECKA

Niby oczywiste, ale jednak czasem zdarza się rodzicom o tym zapomnieć. Dwuletni maluszek nie zachowa ciszy przez 2 godziny podczas zwiedzania muzeum, nastolatek ma prawo się buntować lub nudzić, jeśli zabierzemy go z młodszym rodzeństwem na plac zabaw (nieważne jak wielki), podczas pierwszej górskiej wyprawy dzieci nie zdobędą Rysów, a na rowerach nie przejadą od razu kilkunastu kilometrów, jeśli ledwo opanowały jazdę na dwóch kółkach.

Zacznijmy od małych kroków: dwu/trzykilometrowy spacer po lesie lub parku, krótka rowerowa przejażdżka, trasa w górach, która w założeniu trwa godzinę – półtorej (zobaczycie, że na początku przygody czas wyniesie pewnie więcej i to jest zupełnie normalne), pierwsze muzeum niech będzie kolorowe i dające możliwość eksperymentowania albo pełne zwierząt – niech temat będzie bliski dziecku. Inwestujmy w dobre skojarzenia i wspomnienia.

W lasach, parkach i górach bardzo często przygotowane są specjalne ścieżki edukacyjno-przyrodnicze, które uatrakcyjniają spacery – warto ich poszukać. Na rowery na początek przygody można wybierać utwardzone trasy. Jest ich na szczęście coraz więcej. W górach zaplanujcie odpoczynek przy schronisku, a nad jeziorem dajcie czas na rzucanie kaczek czy inne wodno-lądowe zabawy przy brzegu.

Dziecko, szczególnie młodsze, z Waszej wyprawy często zapamięta bardziej momenty niż całość. Błahe szczegóły (dla dorosłych czasem „opóźniacze” wędrówki), takie jak wspinanie się na kamienie, zbieranie patyków, rzucanie wspomnianych kaczek, brodzenie w wodzie, budowa piaskowego fortu czy obserwowanie mrowiska mogą okazać się dla malucha najcenniejsze.

2. PRZYGOTUJ SIĘ DO WYCIECZKI

Wybierając się gdziekolwiek, szczególnie jeśli jedziecie na wycieczkę całodniową lub dłuższy wyjazd bez opcji wyżywienia, sprawdźcie czy i gdzie w okolicy lub po drodze można zjeść posiłek lub napić się czegoś ciepłego albo orzeźwiającego (zależnie od pory roku). Niezależnie od tego i tak warto wziąć mały prowiant, coś do picia (zimą herbatę w termosie, wiosną i latem więcej wody), ulubione przekąski dzieci, które mogą się przydać w momentach spadku energii czy marudzenia.

Jeśli wybierasz się gdzieś z młodszymi dziećmi, sprawdź, czy w okolicy są place zabaw. Taki plac podczas wycieczki to często nagroda sama w sobie. Jeśli dzieci są starsze, można rozejrzeć się za atrakcjami typu basen, termy, kręgielnia, park linowy, ciekawe muzeum czy wystawa, zamki albo ruiny.

Jeśli wybierasz się gdzieś na dłuższe wakacje, oprócz wyboru miejsca noclegowego, sprawdź okolicę pod kątem możliwości aktywnego spędzania czasu z dziećmi.

3. DAJ DZIECKU WYBÓR

Wielu rodziców ma w tym samym czasie kilka pomysłów dotyczących rodzinnych wycieczek. Kiedy widzimy, że dzieci mają słabszy moment, staramy się dać im wybór. Dzień lub dwa wcześniej pytamy, czy wolałyby pojechać do miejsca x czy y i jeśli są zgodne, dostosowujemy się do ich wyboru.

Jeśli zgody nie ma, głosuje każdy członek rodziny. Wiedzą wtedy, że ich zdanie jest dla nas ważne i że również mają wpływ na rodzinne decyzje. My nie tracimy, bo proponujemy wizyty w takich miejscach, do których sami chcemy się udać.

4. BĄDŹ ELASTYCZNY

Jesteście na wymarzonej rodzinnej wycieczce, ale okazuje się, że coś, na co mieliście poświęcić chwilkę, wciągnęło dzieci po uszy. Albo na odwrót – miejsce, którego zwiedzanie miało Wam zająć cały dzień, jest zwyczajnie nudne albo nie zainteresowało Waszej gromadki. Miało być słońce, a zaczął padać deszcz. Sytuacje można mnożyć.

Co zrobić? Dostosować się do okoliczności. Bądź elastyczny – jeśli dzieci czerpią nad wyraz wielką radość z zabawy na zamkowym dziedzińcu czy brodzeniu w rzece – pozwól im na to. Ich satysfakcja to gwarancja chęci do kolejnych podróży. Jeśli miejsce, do którego się udaliście, nie spełnia Waszych oczekiwań, poszukajcie w Internecie czegoś w okolicy: leśna ścieżka, zagroda ze zwierzętami, plac zabaw, mała plaża, skatepark mogą uratować sytuację.

A z deszczem jest źle tylko wtedy, gdy nie posiada się odpowiednich ubrań i jest się sceptycznie nastawionym. Warto więc doposażyć garderobę w dobre kurtki przeciwdeszczowe i kupić wodoodporne buty. Jedno z naszych ulubionych rodzinnych wspomnień z roku 2020 to wycieczka do Ojcowa, która w zasadzie w całości odbywała się w mżawce lub deszczu. W najgorszym momencie schowaliśmy się w małej wnęce skalnej, gdzie zjedliśmy też drugie śniadanie, a poza tym bez większych trudności daliśmy radę, a dzieci często wspominają tą konkretną wycieczkę.

5. UMÓW SIĘ NA WYCIECZKĘ ZE ZNAJOMYMI

Jakimś szczęśliwym trafem dzieci w towarzystwie rówieśników wykazują poziom energii zdecydowanie wyższy niż standardowy.

Byliśmy zszokowani, kiedy nasza niespełna pięcioletnia córka przeszła bez większego marudzenia 21-kilometrową pętlę w górach, gdy na wycieczkę pojechała z nami jej o rok starsza przyjaciółka (oczywiście trasa była rozłożona na cały dzień i uwzględniliśmy w niej 3 dłuższe przerwy przy schroniskach), albo kiedy z grupą 6 dzieci bez problemów pieszo weszliśmy na Czantorię. Bieganie po lesie czy szaleństwa na placach zabaw też okazują się bardziej wciągające w towarzystwie.

Jeśli więc macie znajomych z dziećmi, warto od czasu do czasu umówić się na wspólną wyprawę. Korzyści mogą odnieść i dzieci, i dorośli. Podczas takich wypraw dzieci bawią się z rówieśnikami, a rodzice budują bliższe relacje ze znajomymi, w innym środowisku niż na co dzień, z dala od stresu i pośpiechu dnia codziennego.

6. WEŹ DZIECKO ZNAJOMYCH/PRZYJACIÓŁ/SĄSIADA

Jeśli Wasi znajomi nie lubią lub z jakiś względów nie mogą sobie pozwolić na wycieczkę, zawsze możecie zaproponować, że weźmiecie samo dziecko (oczywiście takie, które znacie bliżej, które zna Was i Wasze dzieci). Sprawdzi się tu zasada, że w towarzystwie rówieśników zawsze raźniej, a dodatkowo w oczach dzieci (swoich i tego przygarniętego) urośniecie do rangi superrodziców.

Dodatkowo czasem taki znajomy zaproponuje kiedyś, że weźmie w rewanżu Waszą pociechę na noc lub na wycieczkę, a to też ma swoje plusy.

7. ZACHOWAJ SPOKÓJ NA ETAPIE POCZĄTKOWYCH TRUDNOŚCI, POTEM JEST TYLKO LEPIEJ

Doświadczenie pokazuje nam, że często najgorszym etapem wycieczki czy wyjścia jest pakowanie i wyjście z domu, szczególnie kiedy zabieramy się za nie ciut za późno i wszystko odbywa się w pośpiechu. Dorosłym włącza się wtedy zdenerwowanie, więc jeśli do tego dzieci są marudne, o kłótnię czy płacz nietrudno – gwarantuję Wam, że zdarza się tak w każdej rodzinie).

Warto więc wstać i przygotować wszystko wcześniej, a w stosunku do dzieci okazać jak największą cierpliwość.

Pocieszające jest to, że z reguły nawet jeśli w domu dzieci są jeszcze niezbyt chętne na wyjazd lub marudzą, w samochodzie prawie zawsze znikają złe humory i włącza się wszystkim, w tym dzieciom, nastawienie na cel – jedziemy, zdobywamy, poznajemy itp.

8. UNIKAJ STROFOWANIA I UPOMINANIA

A teraz sytuacja odwrotna – dzieci pełne entuzjazmu szykują się do wyjścia, w aucie cały czas pytają, czy daleko jeszcze i nie mogą się doczekać dojazdu do lasu/w góry/nad jezioro/ gdziekolwiek indziej. Rozkładacie kocyk nad rzeką/na łące lub siadacie na ławce, żeby w Waszym miejscu docelowym ochłonąć po podróży i żeby dzieci mogły się pobawić.

I włącza się Wam rodzic-kontroler: „uważaj!”, „nie rób tak/nie wspinaj się tak wysoko, bo spadniesz”, ” nie idź tam, bo jesteś za mały” (a grupa dzieci w podobnym wieku korzysta z danej atrakcji), „nie siadaj na ziemi”, „uważaj, bo się wybrudzisz” lub „chodź na chwilę usiąść, bo wypadałoby coś zjeść” i tym podobne.

Niech wyjazd czy rodzinna wycieczka wiąże się z… wolnością. Pozwólcie dzieciom bawić się w sposób nieskrępowany według własnego pomysłu, wspierajcie, ale nie poddawajcie w wątpliwość ich umiejętności i oceny sytuacji. Dzieci z reguły świetnie oceniają ryzyko. Dodatkowo, jeśli je podejmą pod Waszym czujnym okiem i coś się stanie – będziecie blisko, zawsze będzie można je wesprzeć czy przytulić.

Brzmi strasznie? Upadki, poranione kolana, guzy – to przypadłości charakterystyczne dla dzieciństwa. Dzięki nim dzieci zdobywają doświadczenie, realnie uczą się oceniać swoje fizyczne możliwości i pokonują granice. A wszelkich kontuzji jest z reguły zdecydowanie mniej, niż rodzic się spodziewa.

Nawet najlepsze wycieczki mogą stać się męczące dla dzieci, jeśli co krok będą słyszały NIE (idź, oddalaj się, dotykaj, ubrudź się itp.). Jeśli Waszą (nie)uświadomioną obawą jest kwestia wybrudzenia lub zniszczenia ubrania, pomyślcie sobie, że zawsze można je wyprać lub kupić. Ze wspomnieniami tego nie zrobicie.

9. CZASEM… ODPUŚĆ

Bywają jednak takie dni, kiedy dzieci zwyczajnie mają ochotę zostać w domu – spędzić dzień bawiąc się na podwórku z sąsiadami, iść na rower do pobliskiego parku albo zaprosić kolegę.

Podróże mają być fajne. To nie jest obowiązek albo rutyna dla samej rutyny. Podróże powinny bawić, ciekawić, dawać przyjemność i satysfakcję. W niektórych momentach po prostu warto swój pomysł przełożyć na najbliższą okazję, a dzieciom pozwolić realizować się w zaciszu swojego pokoju lub w grupie kolegów z podwórka, bo to też są ważne aspekty dorastania.

No, a my, dorośli, możemy wtedy pomieszkać we własnym domu, pochylić się nad bieżącymi sprawami/porządkami/naprawami – w końcu nikt za nas tego nie zrobi.

10. NIE PODDAWAJ SIĘ PRZY PIERWSZYCH NIEPOWODZENIACH

Nasza przedostatnia rada. Jeśli za pierwszym, drugim, trzecim razem było bardzo nieidealnie – nie zniechęcajcie się. Jak każda czynność, podróżowanie z dziećmi idzie tym sprawniej, im częściej je uskuteczniamy. Nie warto poddawać się po kilku próbach, jeśli wierzycie, że to potrzebne i budujące rodzinne doświadczenie. A my jesteśmy o tym przekonani.

11. IM WCZEŚNIEJ, TYM LEPIEJ

Jeśli zostawiacie podróże z dziećmi na moment, kiedy będą duże i samodzielne, podpowiadamy – nie warto czekać. Maluszki łatwo zachwycić i zachęcić do różnych aktywności. Z reguły entuzjastycznie reagują na wyjścia z domu, bo wszystkimi zmysłami chłoną świat. To, co pokazujecie i robicie z maluchami, zaprocentuje w przyszłości.

Dzieci, które od małego spacerują, jeżdżą na rowerach (najpierw w foteliku z rodzicem, potem samodzielnie), wchodzą pod górę, „zdobywają” zamki, pagórki i odkrywają nowe miejsca, są bardziej otwarte na nowe doświadczenia, jak gąbki chłoną wiedzę o otaczającym je świecie (co najważniejsze, z doświadczenia), uczą się, że świat jest różnorodny (jeśli chodzi o naturę, ludzi, miejsca noclegowe, posiłki itp.).

Starsze dzieci (u nas zaczyna się taki etap już teraz u dziesięcioletniego syna) zaczynają mieć już bardziej sprecyzowane i nastawione na siebie potrzeby. Coraz bardziej potrzebują czasu z rówieśnikami, rodzic nie jest już postacią pierwszoplanową, chcą pomału same decydować, jak spędzają wolny czas. Mimo, że syn wciąż z nami jeździ, to zdarza się, że jego opór do wyjścia jest tak duży, że całą rodziną odpuszczamy. Z rozmów ze znajomymi aktywnymi rodzicami wnioskujemy, że to nie tylko nasz problem.

Stąd nasza zachęta. Na podróże nigdy nie jest za wcześnie. Choć podróż z niemowlakiem wymaga innego przygotowania, może dać równie dużo satysfakcji, jak ta ze starszymi dziećmi.

źródło: https://www.dzieciochatki.pl