Strona główna » Blog » Ojciec Bergoglio jako pedagog

Ojciec Bergoglio jako pedagog

Ojciec Bergoglio ze zwykłej dziecięcej bójki potrafił uczynić sytuację sprzyjającą rozwojowi człowieczeństwa. Możemy się wiele od niego nauczyć.

Robert Poggia, który w latach sześćdziesiątych uczęszczał do szkoły, gdzie ojciec Bergoglio uczył literatury i psychologii tak wspomina wydarzenie, które miało miejsce, gdy był w ostatniej klasie:

„Stało to się podczas jakiegoś meczu. Uderzyłem młodszego od siebie dzieciaka. To się zdarza w sporcie; nie było w tym nic nadzwyczajnego. Była to typowa, młodzieńcza bójka”. Ojciec Bergoglio dowiedział się o tym i „poprosił, bym stawił się następnego dnia w jednej z sal lekcyjnych”.

„Wszedłszy do sali, zobaczyłem dziesięciu moich najlepszych kolegów siedzących w kręgu. Ojciec Bergoglio siedział z boku. Powiedział, że powinienem szczegółowo opowiedzieć kolegom, co się stało. Tę scenę będę pamiętał przez całe życie. Rozumieli mnie, dawali rady; czułem, że zdejmują ze mnie jakiś ciężar. Nie czułem z ich strony potępienia ani agresji”. Ojciec Bergoglio nie wtrącał się do rozmowy. Przyglądał się tylko, jak koledzy Poggia prowadzą spotkanie, wymierzając mu w końcu stosowną karę: Poggio otrzymał zakaz uczestniczenia przez dwa tygodnie w zajęciach sportowych; musiał też zawołać chłopaka, którego uderzył, i przeprosić go za to, co zrobił.

(…) ojciec Bergoglio ze zwykłej dziecięcej bójki potrafił uczynić sytuację sprzyjającą rozwojowi człowieczeństwa. (…) dążył do ukształtowania młodego człowieka w taki sposób, by dobrze przeżył życie. Swoją opowieść podsumowuje [Poggio] stwierdzeniem: „Jorge Mario Bergoglio był przede wszystkim kimś, kto pomagał nam wydobyć z siebie to, co najlepsze, realnie podnosząc naszą samoocenę”.

Wspomnienie pochodzi z książki Chrisa Lowneya, Lider papież Franciszek, WAM, Kraków 2014, s 69-70.

Foto: flickr.com/Marco Garro (CC)